Szalejący kryzys

Szalejący kryzys

Minionej niedzieli Legion Pruszków odbył wyjezdowy mecz do stolicy na stadion Świt II Warszawa. Pod obiekt Świtu zajechalo 8 aut zawodnikow Legionu. Nie wiem, czy wszystkie fury byly klubowe, ale na miescie mowi sie, ze Legion jest najbogatszym klubem w B Klasie. Niestety, tak jak na parkingu nie stał zaden klasowy model Audi, ani zaden ladny Pontiac, tak i w meczu nie zobaczylismy, ani klasowych zawodnikow, ani ladnych zagran. Kibice mogli byc zadowoleni z pieknej, slonecznej pogody, zawodnicy nie bardzo, bo słonce mocno przeszkadzalo, męczylo i szybko odwadnialo. Kadra Legionu liczyla 15 osob, zatem trener mial w kim wybierac. Dodatkowo - poza kadra - przyjechalo jeszcze dwoch naszych, by poogladac wyczyny swoich druzynowych kolegow. Pierwszy z nich wciaz zmaga sie z ciezka kontuzja kolana, drugi 'zapomnial' papierow. Na szczescie tego dnia byl on trzecim golkiperem, wiec jego umiejetnosci nie byly potrzebne. Tuz przed meczem zostala zrobiona fotka druzynowa. Wybaczcie, wiemy, ze nie jest najpiekniejsza, ale nikt nie zdazyl zrobic makeupu na te wyniosla chwilę. Oby nie trafila do archiwum najwiekszych przegrywow roku 2014. Fotke umieszczam nizej. :-) 

Boisko Świtu wygladalo solidnie - stadion posiada kryta trybune, płyta miala dopiero co wysypane linie na zywej murawie, ktorą moze trudno nazwac stolem, ale kretowisk nie bylo. Jak na warunki naszej B klasy mozna z czystym sumieniem powiedziec, ze jest tam przyzwoicie.

 

O samym meczu bedzie krotko. Mielismy zagrac swoje... niestety to okreslenie stalo sie w naszym przypadku synonimem slów padaka/porazka, padały nawet okreslenia 'chujnia' i 'kupa' - z czym trudno sie nie zgodzic. A przeciez nie tak miala wygladac ta czesc sezonu... jak sobie o tym pomysle, to choc na ogol jestem spokojny, cos mnie trafia.

Do przerwy ze slabym Świtem Legion przegrywal 2:0. Oczywiscie nie mogło zabraknac karnego, chlopaki nie byliby soba gdyby nie zagrali pilki reka, lub nie wjebali sie w kogos bez pomyślunku. Niestety, albo to nasze fatum, albo powinnismy zalozyc czym predzej sekcje siatkowki, poki jesze nam cos wychodzi. Do przerwy stworzylismy sobie jedna setke (jak sie okazalo - jedyną w calym meczu), ale nasz zawodnik nie trafil glowa do bramki z okolo 4-5 metrow... dla nieobeznanych w futbolu - bramka liczy sobie 7.32 m szerokosci!

Druga odslona gry byla troche gorsza w naszym wykonaniu od strony taktycznej. Wynikalo to chyba bardziej ze zmeczenia niz z dokonanych zmian. Na placu porobily sie hektarowe dziury pomiedzy naszymi formacjami. Na szczescie, po stronie gospodarzy byly rownie duze, wiec rownowaga w przyrodzie zostala zachowana. Mimo wolniejszej/slabszej gry stracilismy jeszcze 'tylko' jedna bramke. Warto takze wspomniec o drugim karnym, ktory byl poklosiem łancuszka bledow. Jednak cudem nasz golkiper zdolal go wybronic. To musialo byc dla niego wspaniala chwila, szkoda jednak, ze ta interwencja nie uchronila Legionu od porazki. Wynik koncowy - 3:0 dla gospodarzy.

 

Jak się dluzej zastanowie, to chyba znowu powstał nowy twor w defensywie, z nową para stoperow. W drugiej polowie wszedl na plac jeden z naszych srodkowych obroncow, ktory zaliczył swoj ligowy debiut w Legionie... i chyba nawet nic nie zawalił, wiec gratuluje. :-) 

Skrzydla u nas roznie funkcjonowaly... do wrzuconej na skrzydlo futbolowki jeszcze dobiegna, ale potem pilka przy nodze bardziej im przeszkadza niz pomaga. Zwlaszcza prawy skrzydlowy w drugiej polowie byl mocno 'elektryczny', jego kontakt z pilka w kazej chwili groził katastrofą. Nalezy podkreslic, ze to takze nasz debiutant, choc on tej niedzieli na gratulacje nie zasluzyl. Moze nastepnym razem. ;-)

Srodek pola solidny (na tle calej reszty) - to nasza najlepsza formacja, bez dwoch zdan. Moze pierwsza bramka mocno obciaza jednego z defensywnych pomcnikow... po jego stracie poszla kontra, stoperzy byli nieco szerzej ustawieni, nieprzygotowani na nagla strate i w konsekwencji padl gol. Klasyka gatunku.

Napad - nie istnial, zreszta nie tylko w tym meczu. Za kazdym razem zawodnik jest zle ustawiony, jak trzeba bylo pokazac sie do pilki, by przyjac/zgrac/klepnac- uciekal, jak trzeba bylo uciekac - stal. A jak juz sie 'zgral', to spalil. Wlasciwie, to z przykroscia musze powiedziec, ze chyba zaden z naszych napadziorow nie wie nic o grze tylem do bramki. Szkoda. Delikatnie rzecz ujmujac, egzekutor nie spelnia moich (wcale niewygorowanych) oczekiwan - zwrowno na treningach jak i w meczach ligowych. Nic, co nie bylo wypracowane na treningu, nie wyjdzie w meczu. Taka jest zasada i naprawde nie ma sie co łudzic, ze sa od niej jakies odstepstwa.

Tego dnia oczy kibicow byly mocno narazone na promieniowanie sloneczne, zawodnicy Legionu maja chyba podpisany jakis kontrakt z okulistą, bo dodatkowo razili bardzo duza ilosca niecelnych podan, czym dobijali swojego trenera. Nikt nie prowadzi statystyk, ale celnosc zagran byla na poziomie 50-60%. Tragedia, poczawszy od wyprowadzenia przez obroncow, poprzez rozegranie srodkowych, az po wrzutki skrzydlowych. Nie da sie nic ugrac, nawet w tak kartoflanej lidze, jesli sie nie potrafi podac/kopnac prosto pilki po ziemi do najblizszego zawodnika.

 

Sedzia glowny tego spotkania przed meczem wygladal na wystraszonego swiezaka, ale podjal rekawice i podolal wyzwaniu. Jego bledne decyzje (bo takie takze byly) nie wplynely na wynik spotkania. Oba karne sluszne, ewidentne spalone wylapywal. Moze faule czasem gwizdal po aptekarsku, ale generalnie zasluzyl na plus przy swoim nazwisku. Panie sedzio, ekstraklasa coraz blizej. :-) 

Panowie, chyba juz czas sie ogarnac. Sezon mija.

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości